poniedziałek, 23 listopada 2009

Agatowy naszyjnik

Przyszła paczka z pięknymi agatowymi krążkami- pastylkami. Jestem nimi zauroczona. Kamienie są chłodne, jak to kamienie i raczej do lekkich nie należą. Dobrze z nimi komponuje się mocny łańcuszek. Ciężko było go wyginać, paluchy bolą. Ale do małej czarnej, albo lepiej brązowej jak znalazł.






Dzisiaj powrócił temat (do mojej głowy powrócił) rozwoju zawodowo- biżuteryjnego. Znów tworzę sobie plany (w tym jestem najlepsza) gorzej z ich realizowaniem, ale to już inna sprawa. Jest tyle obszarów w których chciałabym się rozwijać. I wierzcie mi mam na to czas... Marnuje go na rzeczy mało ważne bądź całkiem nie ważne. I to jest smutne. Dobrze, że mam bloga i on mnie trochę dyscyplinuje. A tak ogólnie to bez zmian. Dalej mam problemy ze znalezieniem miejsca na tworzenie biżuterii. Ostatnio tworzę na kanapie. Bardzo niewygodnie. Po godzinie pracy musiałam już przerwać, choć wena twórcza była jak najbardziej. Oprócz bolących pleców, mam jeszcze kłopot z umiejscowieniem sobie w czasie tych twórczych aktywności. Żeby tworzyć jak prawdziwy artysta muszę mieć ciszę i spokój, nikt się nie może kręcić i pokój musi być chłodny (uf takie są wymogi). Niestety w moim domku możliwe są do spełnienia tylko w sobotę i niedzielę od 7 do 11 rano oczywiście. Wyobrażacie sobie. Chyba migruję wewnętrznie w stronę rannego ptaszka, byle nie gołębia. I tą uroczą puentą kończę, coby wstydu zaoszczędzić.

poniedziałek, 16 listopada 2009

Tutorial 2 Jesienny naszyjnik

Tworzenie tutoriali jest naprawdę zabawne. Na tyle zabawne, że angażuje się w to nie tylko mój chłopak ale i moja siostra. Tym razem do produkcji naszyjnika wykorzystałam kilka podobnych elementów. 28 szpilek posrebrzanych o tej samej długości co ostatnio, również musiałam je przycinać. Do tego kuleczki marmuru bursztynowego 8 mm- 28 sztuk. Jak przy poprzednim naszyjniku kółeczka sprężynowe sztuk dwa oraz zapięcie typu federing. Użyłam również dwa zapięcia na rzemień- zaciski.





Zamiast jakiegoś łańcuszka czy linki stalowej można doskonale do wyrobu biżuterii użyć sznurka jubilerskiego woskowanego. Woskowanie nadaje mu ładny błyszczący wygląd, sznurek się nie mechaci i nie rozwarstwia. Ja użyłam sznurka w kolorze czekoladowym, ale są one i w innych pięknych kolorach. Sznurek można kupić na metry bądź też w szpulkach (przechowywanie jest łatwiejsze).






Zaczęłam od odmierzenia 8 sznurków około 65 cm. Tutaj widać pracę zespołową, moja siostra z przejęciem odmierzała sznureczki. Koniecznie chciała uczestniczyć w tworzeniu, żeby pochwalić się kolorem paznokci i zaprezentować szerszej publiczności. Oto jej debiut:P





Po chwili relaksu ze sznurkiem przychodzi czas na prawdziwą pracę:P Przycinanie 28 szpilek. Kto przycinał ten wie, że od dobrego przycinaka zależy kondycja naszych rąk. Tutaj zamieniłam swoje szczypce tnące na multitoola. Jest ostrzejszy.







Zawijanie loopa już pokazywałam, trzeba poćwiczyć i żadnej filozofii w tym nie ma. Tylko tyle, ze zawijając 28 sztuk człowiek czuje się jak w chińskiej fabryce. Po wykonaniu tej katorżniczej:P pracy leci już z górki. Te 28 kuleczek trzeba umieścić ładnie kompozycyjnie na sznureczku i unieruchomić je tam gdzie chcemy.







Takim sposobem na uruchomienie kuleczki jest zawiązanie na niej supełka. Można zwyczajnie zawiązywać. Jak ktoś się chce pokusić na bardziej wyrafinowany jubilerski sposób, to może zrobić to tak jak ja. W taką luźną pętelkę wkłada się igłę i niejako na niej ściąga się supełek. W razie czego (jeżeli supełek nie wypadł w miejscu, które nam odpowiada), można tą igłą (trzymając jedną ręką sznurek a drugą igłę) przeciągnąć supełek w inne miejsce. Jak się nabierze wprawy w używaniu igły to można tej techniki używać do wielu prac w jubilerstwie. Na przykład w ten sposób przeciąga się supełki w czasie "supełkowania" pereł. Prawdziwy sznur pereł powinien być supełkowany to znaczy, że każdy koralik jest oddzielony supełkiem, tak aby perły się o siebie nie ocierały i przy okazji nie kruszyły. Poza tym jak sznurek pęknie na przykład ze starości to nie zgubimy wszystkich pereł tak jak to widać czasami na starych filmach. Wracając do tej techniki to igłą udaje się przeciągnąć supełek bliżej do koralika co nigdy by się nie udało robiąc to bez żadnej pomocy.



Kiedy mamy już wszystkie koraliki zawiązane tam gdzie być powinny, nadszedł czas zakładania zapięcia na sznurek. Osobiście tej pracy nie lubię najbardziej. Już wyjaśniam dla czego. Podczas tej pracy zawsze jestem poszkodowana. Nie umiem używać zasad BHP;P Może jak wam wyjaśnię o co chodzi to unikniecie moich błędów. Po pierwsze używam przy tym kleju typu kropelka. Ja plus kropelka równa się sklejone palce. A sklejone powinny być razem wszystkie sznureczki, aby było łatwiej je wepchnąć do zapięcia. Powinna wystarczyć mała kropla. Ale kleju nigdy nie za mało, według mnie więc leję bez opamiętania aż cieknie po palcach. To jest błąd nr jeden. Błąd nr dwa powstaje podczas czekania na wyschnięcie sznurka, nachylam się za blisko i opary kleju unosząc się dostają mi się do oczu i zaczynam łzawić. Błąd nr trzy to błąd standardowy przy użyciu igły czyli pokłóćcie w palce. Igły używam jak widać na zdjęciu do wpychania sznurka. Jak już wepchnę, ja stosuję taką sztuczkę że nakładam odrobinę kleju dookoła zetknięcia sznurka z metalem. Całość lekko ściskamy szczypcami i nie powinno wypaść. Jak ktoś ma jakiś prostszy patent to proszę się zlitować i ujawnić.



Całość wygląda tak. Dość skomplikowane i przyznam się, że w cale łatwe jak dla osób zaczynających nie jest. Ale ten kto nie próbuje nigdy się nie nauczy. Czasami warto zacząć od czegoś trudnego, nauczyć się cierpliwości i powtarzania aż dojdzie się do perfekcji. Oczywiście to dla ludzi, którzy nie zniechęcają się za szybko. Jeżeli się zniechęcacie zacznijcie od czegoś łatwego.

piątek, 13 listopada 2009

Bez komentarza

Porządkuje zdjęcia na komputerze. Tak wiem robię to w piątek wieczór. Żałosne... i wiecie co jeszcze... Znalazłam wśród zdjęć to:
Ja żądam powrotu wiosny! Natychmiast!
A teraz idę robic sobie budyń, może zanim mleko się zagotuje wiosna wróci...

poniedziałek, 9 listopada 2009

It's not the pale moon that excites me That thrills and delights me...

Oh no:)
Zdecydowanie to, co przyprawiło mnie o dreszcze to nie blady księżyc:p To tworzenie własnego krok- po -kroku tutorialu naszyjnika. Którym, z wielkim entuzjazmem się z Wami dzielę. Mam nadzieję, że tym którzy się uczą pomorze choć troszkę.
Na pierwszy ogień idzie przygotowanie. Ja do naszyjnika użyłam:
1. Srebrnego łańcuszka o długości 45 cm i ogniwach szerokości 3mm i długości 5 mm.
2. 12 posrebrzanych szpilek długości 5 cm (ale musiałam je skrócić).
3. 1 kółeczko- sprężynka o szerokości 7 mm.
4. 2 kółeczka- spręzynki o szerokości 5 mm.
5. 10 kuleczek srebrnych 5 mm.
6. 12 pereł ok 7 mm granattowych z turkusowym pobłyskiem.




Jeżeli mowa o przygotowaniach to nie należy zapominać o sprzęcie ciężkim. Przyznam się, że tych oto szczypiec używam od samego początku swojej działalności i tylko pewne zastrzeżenia mam do szczypiec tnących:P trochę tępe się już robią. Niedługo zamienię je na cążki do cięcia metalu. Ok wykorzystałam do zrobienia naszyjnika szczypce bociany, szczypce tnące i szczypce ściskające. Już nie robiłam zdjęcia tego etapu pracy, aczkolwiek chętnie go opiszę. Wszystkie elementy przed ostatecznym, ściskaniem, cięciem, mocowaniem warto przymierzyć:P. Ja się kilku krotnie nacięłam na to, ze jestem w gorącej wodzie kąpana. Tylko strata kilkunastu minut pracy oraz dość cennych materiałów nauczyła mnie respektu i powściągliwości. Układam łańcuszek na płaskiej powierzchni. Liczę oczka łańcuszka i wyliczam gdzie będę chciała przyczepić koraliki. Wzór jest dość symetryczny więc warto zacząć od wyznaczenia środka łańcuszka. Najlepiej złożyć go na pół tak aby każde oczko leżało równoległe do siebie na tej samej wysokości. Zwykle ( nie zawsze) łańcuszki składają się z nieparzystej liczbie oczek co pozwała zawiesić wisiorek albo centralny koralik idealnie na środku. Aby ciągle nie wracać do wykonanej już pracy przyszpilam (szpilkami) oczka, które będę używać. Nie zgubie ich w ferworze walki i nie będę musiała wykonywać roboty od początku. Takie przyszpilanie i przykładanie koralików do łańcuszka pomaga wizualizować sobie gotowy wyrób.


Etap następny do przygotowywanie szpilek z nadzieniem:) Ja wybrałam sobie granatowe perły oraz srebrne kuleczki nakładam je na szpilkę. Kupując wszelkie akcesoria zwracam uwagę na średnicę otworu oraz grubość np. szpilek. Coby aby nie było siurpryzy:P przy próbie nałożenia zbyt wąskiego koralika, bądź zbyt szerokiego. Tutaj właśnie miałam taką sytuację. Srebrny koralik spadałby przez szpilkę gdyby nie zatrzymywała by go perełka.





Przygotowaną szpilkę trzeba przyciąć aby zrobić loopik (czyli takie kółeczko rodzaj haczyka). Ja na wiwijanie szpilki zostawiam tak około 1 cm. To zależy od wielkości koralików oraz od tego do jakiego łańcuszka będę go przypinać. Jeżeli zrobię mniejsze kółeczko koralik nie będzie się tak dyndał jak przy większym kółeczku.






Zawijam kółeczko przy użyciu bocianów. Łapię szpilkę blisko koralików (u podstawy) i lekko wyginam w jedną stronę. Ten zabieg pomaga zrobić ładniejsze kółeczko.






Następnie przesuwam bociany wyżej i tak mniej więcej w połowie wyginam w drugą stronę taki haczyk. To jest taki ruch jakbym zaginała do ciebie ten drucik.








Teraz wystarczy tylko zmienić narzędzie na ściskające (jak ktoś się postara to bocianami też da radę ścisnąć). Zawiesić haczyk na wybranym kółeczku łańcuszka i lekko zacisnąć tak aby druciki się stykały.






Ponieważ wymyślony przeze mnie naszyjnik posiada coś w rodzaju wisiorka- chwościka. Trzeba zrobić podstawę do niego z kółeczek- sprężynek. Ja połączyłam jedno większe kółeczko i dwa mniejsze. Większe kółeczko przyczepiłam do łańcuszka, żeby oddalić trochę całą konstrukcję. To co jest na zdjęciu to taki trik jubilerski. Żeby oszczędzić paznokcie oraz przyśpieszyć pracę, sprężynkę rozchyla się igłą i to na prawdę pomaga założyć na nią inne elementy.






Na podstawę z kółeczek - sprężynek zawieszam koraliki na przyciętych szpilkach w konfiguracji dowolnej. Ja je rozłożyłam promieniście, wyglądają korzystniej jak sobie wiszą. Poprzyczepiałam szybciutko po kilka koralików dookoła wisiorka i tyle. Gra i buczy:P






A tak wygląda w dalszej perspektywie. Jeżeli ktoś chce jeszcze jakieś instrukcje, albo coś jest nieczytelne to piszcie. Chętnie wyjaśnię o co biega. A sama wracam do dalszej pracy i pisania postów. Dobrze, że aura sprzyja pozostaniu w domu....