niedziela, 12 czerwca 2011

Dzisiaj przypomnę o rodzajach biżuterii, które są mało znane, albo znane wielbicielom krzyżówek:

Armilla to rodzaj bransoletki najczęściej ze złota lub srebra zdobiona kamieniami, najczęściej w kształcie węża lub obręczy. Noszona była na przedramieniu lub powyżej łokcia. Używana była przede wszystkim w starożytnym Rzymie i Grecji. Była ozdobą zarówno dla kobiet jak mężczyzn.


Diadem - to ozdoba głowy, teraz kojarzony jest głównie z pannami młodymi ale kiedyś był oznaką władzy królewskiej lub duchowej. Wielkość i kształt i zdobienie tej zazwyczaj srebrnej lub złotej przepaski na głowę obecnie jest dowolny i zależny tylko od gustu klienta.

Fibula to coś w rodzaju zapinki do szat używanej od epoki brązu po koniec starożytności. Obecnie można je oglądać w muzeach gdyż często archeolodzy odnajdują je w wykopaliskach. Cechują się dużą różnorodnością w kształtach i tworzywach z których zostały wykonane.

Kaptorga to używany w początkach średniowiecza woreczek lub pudełko noszone na szyi. Zrobione było w zależności od zamożności właściciela od wełny po srebro. Noszono w nim amulety, pachnidła lub relikwie.


Medalion to zawieszana na szyi owalna lub okrągłą ozdoba.Na zewnątrz jest grawerowana, wysadzana kamieniami lub pokryta emalią itp. wewnątrz często umieszczano miniaturowe portrety lub zdjęcia.


Pektorał zwany jest także napierśnikiem. Jest to obecnie raczej nie spotykany (poza galeriami muzeum) rodzaj biżuterii noszonej na piersiach, zapinanej od tyłu. Należał on zazwyczaj do władcy lub kapłana.

Sygnet to ozdobny męski pierścień. Kiedyś używano go jako pieczęci dlatego miał wyryty herb lub dany symbol.
Przy tym krótkim opracowaniu korzystałam z Wikipedii.

piątek, 10 czerwca 2011

Zrób to sama- czyli sklepy jubilerskie w natarciu



Wakacje się zaczynają a wraz z nimi szał ciał na letnią biżuterię. Oprócz co roku powracającej mody na etniczną biżuterię, morską biżuterię- z muszelek, pojawia się kilka fajnych akcentów do których dołączają wielkie firmy jubilerskie. Myślę tu o modzie na bransoletki typu Pandora i typu Charms. Do jednych już zachęcałam na blogu (Charmsy) , a do drugich pozachęcam dzisiaj. Cała biżuteria opiera się na zabawie tworzenia. I tyle. Zaspokaja naszą chęć zrobienia czegoś unikatowego, i trzeba tu dodać, że nie wymaga to wielkich zdolności manualnych. I dobrze, nie każdy musi ale każdy powinien mieć możliwość wyrażenia swojej kreatywności w odpowiedni sposób. I naczytałam się na forach internetowych zjadliwych komentarzy dotyczącej tej szczególnie oryginalnej biżuterii. Bo duńska firma Panora wymyśliła koraliki modułowe (z szerszym otworem) do nieskrępowanej zabawy w zamianę kolejności, wymianę koralików i inne równie zbereźne. Każdy koralik robią z niezwykłą precyzją i się cenią. Tak bardzo, że niektórzy nie mogą spać po nocach dopóki czegoś zjadliwego nie napiszą. A i tak jak świat światem nie ważne ile coś powinno kosztować ważne jest żeby wszyscy myśleli, że ma kosztować więcej. Ok abstrahując już od tematu wysokiej ceny, to koraliki modułowe robią furorę. Ja je widzę wszędzie!!!
U siebie na ręce też:P no co prawda żadne oryginały, ale i tak są fajne.

To jest baza, ja mam posrebrzaną bo to jednak tyko na wakacje więc nie ma co się wpuszczać w koszta:P, ale bardziej lubię tą:

I mamy od razy prezentację tego jak to powinno wyglądać. Czyli na bazę zakładamy koraliki. Można jeden a można :):):):):), po co się powstrzymywać.

i jak myślicie ile ja noszę:P
A tak jeszcze dodam, że koralików wybór jest przeogromny. Ja swoje wybrałam na allegro i jest z czego wybierać. Przede wszystkim każdy ma srebro 925 w środku. Mam dwa ładne agaty, trzy fajne koraliki ceramiczne, szkło weneckie, a i tak musiałam się powstrzymywać. Tym bardziej, że ceny są przystępne od 1 zł.

Planuję kupić jeszcze trochę bo siedzę w domu mam zapalenie krtani i nie mogę się odzywać i nikt do mnie nie mówi bo wszystkim jest głupio prowadzić monolog. Co za świat ja nie wiem. Ja bym mogła gadać i gadać jakby ktoś chciał tylko słuchać a tak muszę się rozweselać biżuterią. Ciężki mam los.

Bazylia

Siedzę w domku na tak zwanym da L4, pogoda kiepska, a ja mam zapalenie krtani więc siedzę w ciszy. Wczoraj miałam przełom w chorobie i dzisiaj już trochę lepiej. Siedzę i dłubię w kompie troszkę. I życiowo zajęta jestem niezmiernie, podczytuję co chwilę u kochanej Kury o dłubaniu w ognisku domowym- to znaczy o upiększaniu mieszkania tudzież domu. Mój domek jest już opakowany jak prezent, kładą tynk i inne, więc jeszcze czekam, ale już myślę i urządzam i myślę i urządzam. Wymyśliłam sobie, ze zacznę hodować zioła. A zaczęło się od mojego skąpstwa. Jednak co rogata to rogata dusza. Uwielbiam bazylię z pomidorkami. I zawsze kupowałam bazylię w małych doniczkach. Jednak nie zużywałam całej bazylii od razu i listki po woli niszczały. wpadłam wtedy na genialny pomysł, żeby od razu po kupieniu obrywać wszystkie listki, myć, ciąć, wkładać do słoiczka i zamrażać. Pomysł sprawdził się świetnie, ale dla mnie jednak za mało. I przesadziłam bazylię z małej doniczki do nowej dużej świeżo kupionej w supermarkecie za 2 zł. Postawiłam doniczkę na parapecie i to jeszcze od tej ciemnej strony budynku i gęsto podlewałam. Tak wyrosła bazylia gigant (no dobrze nie gigant ale i tak spora).

I dzięki opatrzności, nie zdążyłam poczytać na formach internetowych o hodowli bazylii, co zrobiłam później... Bo wszyscy piszą o tym, że bazylia i trudna w wychowywaniu i ciepełko lubi i poleć jej trzeba czyli wszystko czego ja nie zapewniam:) i tak mnie to bawi, że nawet wśród bazylii można znaleźć ekstrawaganta.