niedziela, 4 października 2009

Wolność Tomku w swoim domku

Prawdą jest jakoby człowiek doceniał to co właśnie stracił, łącznie z szansą i nadzieją na coś. Ja miałam ostatnio ciekawą życiową propozycję, do której podeszłam nieprzychylnie na początku a z czasem uznałam za genialny pomysł i wtedy straciłam tą propozycję, nie była już aktualna. No i ok w życiu tak jest, że nie wszystko wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Specjalnie nie rozpaczam bo wiem, że coś tam się jeszcze pojawi ciekawego. Ale zastanawiam się nad swoimi odczuciami, nowymi pomysłami jakie przyniósł projekt. Nigdy nie podejrzewałam, że moje podejście do życia w mieście i na wsi zmieni się tak diametralnie. Najbardziej jestem zdziwiona faktem, że jeszcze tydzień temu zacięcie broniłam swojego zdania a już kilka dni później układałam w głowie plany nowego życia:) Czyli jednak kobieta zmienną jest oraz tylko krowa nie zmienia zdania:) I w sumie wyszło na to że podobają mi się moje zdolności adaptacyjne do nowej sytuacji, czyli jednak myślenie zadaniowe: jest konkretna sytuacja i zastanawiam się jak jej sprostać najbardziej. Plusy i minusy mieszkania w mieście i na wsi istnieją, nikt tego nie ukrywa, więc trzeba konsekwentnie i pozytywnie (bardzo ważne!!!) nastawić się do podjętej decyzji. Będąc w temacie planowania przyszłego miejsca zamieszkania, nie mogę przejść obok kwestii tworzenia biżuterii. Jak wiadomo do tego potrzeba miejsca. Czasami nawet sporo (wnioskuję z rozmów z koleżankami tworzącymi biżuterię). Zastanawiam się również jak koleżanki po fachu aranżują swoje miejsce pracy. Na pewno tworzenie na kolanie nie jest niczym złym, tylko nie na dłuższą metę. Idealnie by było mieć własne miejsce do tworzenia. O czym pomyśleć żeby było idealnie (według mnie oczywiście)? O przestrzeni, wygodzie, oświetleniu, przechowywaniu akcesorii, przechowywaniu gotowych wyrobów, miejscu do robienia zdjęć.
Przestrzeń -przestronne wnętrze to słowo klucz, czyli wersalskie salony, amerykański rozmach i duże schody jak z Dynastii. A tak naprawdę liczę na płaskie biurko lub stół. Nie ma nic bardziej wkurzającego niż nierówna powierzchnia z której staczają się (do rynsztoka:P a jak) koraliki. Dobrym pomysłem jest podłożenie jakiejkolwiek tkaniny wtedy te małe potwory tak się nie kulają. Wiem z własnego doświadczenia, że potrzeba miejsca na manewry około koralikowe i najważniejsze potrzeba miejsca na rozłożenie wszystkich swoich materiałów, linijki, notatek ze szkicem, albo takich do obliczeń (tak tak, w czasie tworzenia stosujemy trochę matematyki). Mi tworzenie jednej rzeczy zajmuje około godziny (nigdy się nie spieszę, wybieram i dopasowuje powoli, szkicuje a czasami po prostu przeglądam swoje zasoby). Dlatego ważne jest aby miejsce w którym siedzimy było wygodne. Dobrze jest zadbać o wygodne krzesło, żeby nie bolały nas plecy i kark. Najgorsza jest tendencja do garbienia się, czyli coś co mam ja. Jak czuję, że drętwieje wstaje i rozciągam się (nie ma jak joga). Aby czas miło leciał ja potrzebuję dobrej muzyki polecam Melody Gardot oraz Dianę Krall:)

Melody Gardot- link do utworu na Youtube

Diane Krall- link do utworu na Youtube

aha wtedy nastrojowe oświetlenie odpada, to nie romantyczna kolacja tylko ciężka praca tak więc oświetlenie musi być porządne. Dzienne światło daje najlepsze warunki pracy, oświetlenie sztuczne powinno być w miarę możliwości jak najpełniejsze. Tutaj pojawia się kwestia barwy światła czy żółte (bardzo dobre dla oczu, gorsze dla biżuterii, pożółca i przekłamuje kolory) czy białe (idealne dla biżuterii, nieznośne dla oczu). Ja wybieram żółte z powodu higieny pracy, a zdjęcia robię w świetle białym ot i wymyślili. Jeżeli chodzi o przechowywanie to jest to ciężki temat. Przede wszystkim półfabrykatów jest zazwyczaj sporo. Najlepiej trzymać każdy rodzaj i kolor w osobnym opakowaniu np. w woreczkach strunowych. Następne pomysły to pudełka- oczywista oczywistość. Najlepiej sprawdzają się wykonane z przezroczystego tworzywa, można zobaczyć ich zawartość. Moim patentem są pudełka po lodach:P (ekonomiczne) a super fajnym pomysłem są takie pudełka dla wędkarzy, maja małe przegródki i są w kształcie szkatułki (takiej większej). Co jeszcze: słoiczki, woreczki, szkatułki i co dusza zapragnie. ja trzymam te wszystkie pojemniki w torbie- kiedyś była torbą sportową dziś już nie jest, długa historia... Tak naprawdę nie widziałam nigdy na żywo miejsca pracy biżuteryjek, za to widziałam kilka zdjęć w internecie. Nie wiem czy do zdjęcia czy tak w ogóle jest, ale niesamowity porządek macie dziewczyny:) Chociaż prawdę mówiąc ja również się porządku nauczyłam. Rodzina chyba by mnie oskubała jakby ciągle się coś walało po podłodze. Wiem, że niektórzy mają szufladę specjalną, albo widziałam również starą walizkę:P Każdy sposób dobry byleby nie zajmował dużo miejsca (w końcu mieszkamy w Polsce- krainie małych mieszkań, oraz był praktyczny- czyli każdą rzecz łatwo wyjąć i włożyć i żeby można było szybko zlokalizować poszczególne drobne elementy i żeby był pokój na świecie:P Ja wszystko opisuje. Mam specjalną bazę w excelu, gdzie zapisuje co i za ile i od kogo kupiłam, nadaje temu numer i potem naklejam owy numer na torebkę z półfabrykatem. Mi się to sprawdza, dla niektórych za dużo zachodu i ok. Każdy idzie własną drogą zen. Inaczej się ma sprawa z gotowymi wyrobami. Je trzymam w starej zakopiańskiej szkatułce mojej mamy. Bo zawsze dobrze wiedzieć, że po ścisku w starej torbie sportowej czeka nas cudowne miejsce gdzieś wyżej. Ok na koniec miejsce do robienia zdjęć. Każdy z nas ma inaczej, i nie będę uogólniać jednak jest jedna zasada lokalizacja lokalizacja i lokalizacja- jak ja znajdziecie będziecie wiedzieć:P Czyli dużo naturalnego światła, ale nie ostre słońce czyli jak na pierwszej randce nie za ciemno i nie za ostro:P Jak trzeba to doświetlcie najlepiej białym światłem (takie się stosuje w jubilerstwie). Przydaje się również biała kartka jako tło i musicie znać się na waszym aparacie - czyli instrukcja obsługi w ruch:)
To by było na tyle, dawno nie pisałam i już zaczełam zapominać jaką mam przyjemność z pisania:) a przyjemności nigdy nie z wiele. Mam nadzieję, że komuś pomogą moje rady, jak macie jakieś inne to dawajcie im więcej tym lepiej. Pozdrawiam ze sztormowego Gdańska.

1 komentarz:

  1. OOo - no temat dla mnie: bałaganiarza artystycznego pierwszej wody.

    Ja oprócz biżuterii, jak wiesz, zajmuję się dekupażem (że tak z polska napiszę), więc muszę mieć dużo miejsca.
    Mam biurko z duuużym blatem i szufladą na klawiaturę, gdzie trzymam matę do cięcia. Wszelkie precjoza (koraliki, kamienie i półfabrykaty) trzymam w kolorowych pudełkach z przegródkami (w nomi kupione). Linki, sznurki, szczypce w innym pudełku. Wykorzystuję również blaszane puszki po herbacie. Torebki strunowe przydają się - robię to samo, co Ty - naklejam na nich ceny. A jeśli coś jest luzem w pudełku - ceny naklejam na pudełku.

    Patent na "uciekające koraliki" mam taki, że pracuję nad tacą drewnianą (może być nawet górna część pudełka od butów, byleby miała brzegi).

    Z ewidencją już gorzej - po prostu jeszcze nie zrobiłam bazy, ale mam zeszycik... tylko dawno nie uzupełniany :)
    Większy problem mam z gotowymi rzeczami - na razie mam takie duże pudełko i wszystko podzielone w torbach strunowych na kategorie.
    Mam patent na pudło na gotowe kolczyki, ale chyba tylko stolarz mi może to zrobić. Chyba że ja sama :)

    Zdjęcia - ja robię je wszędzie. Fakt - podstawa to światło, tak jak piszesz. A miejsce i eksponaty - tylko wyobraźnia Cię ogranicza. Jedne z moich ulubionych zdjęć robiłam na patelni. Dodam jeszcze, że robię te zdjęcia kompaktem. Potem tylko jakiś program do obróbki, następne godziny ślęczenia nad klawiaturą i już :)

    OdpowiedzUsuń