czwartek, 14 lipca 2011

Górski urlop

I pomimo, że pogoda przypomina wrzesień i słoneczny lipiec, wybrałam się na urlop w góry. Jak co roku. Padało, wiało, temperatura spadała i mgła atakowała. Aż się w górach zgubiliśmy, a potem się odnaleźliśmy nie na przełęczy jak planowaliśmy tylko na szczycie góry:)

A jak odpoczęłam psychicznie przed nowym rokiem pełnym wyzwań:) ale nie przeszkadza mi to iść na drugi urlop:)

bosko...
a jak u Was z urlopami?

niedziela, 12 czerwca 2011

Dzisiaj przypomnę o rodzajach biżuterii, które są mało znane, albo znane wielbicielom krzyżówek:

Armilla to rodzaj bransoletki najczęściej ze złota lub srebra zdobiona kamieniami, najczęściej w kształcie węża lub obręczy. Noszona była na przedramieniu lub powyżej łokcia. Używana była przede wszystkim w starożytnym Rzymie i Grecji. Była ozdobą zarówno dla kobiet jak mężczyzn.


Diadem - to ozdoba głowy, teraz kojarzony jest głównie z pannami młodymi ale kiedyś był oznaką władzy królewskiej lub duchowej. Wielkość i kształt i zdobienie tej zazwyczaj srebrnej lub złotej przepaski na głowę obecnie jest dowolny i zależny tylko od gustu klienta.

Fibula to coś w rodzaju zapinki do szat używanej od epoki brązu po koniec starożytności. Obecnie można je oglądać w muzeach gdyż często archeolodzy odnajdują je w wykopaliskach. Cechują się dużą różnorodnością w kształtach i tworzywach z których zostały wykonane.

Kaptorga to używany w początkach średniowiecza woreczek lub pudełko noszone na szyi. Zrobione było w zależności od zamożności właściciela od wełny po srebro. Noszono w nim amulety, pachnidła lub relikwie.


Medalion to zawieszana na szyi owalna lub okrągłą ozdoba.Na zewnątrz jest grawerowana, wysadzana kamieniami lub pokryta emalią itp. wewnątrz często umieszczano miniaturowe portrety lub zdjęcia.


Pektorał zwany jest także napierśnikiem. Jest to obecnie raczej nie spotykany (poza galeriami muzeum) rodzaj biżuterii noszonej na piersiach, zapinanej od tyłu. Należał on zazwyczaj do władcy lub kapłana.

Sygnet to ozdobny męski pierścień. Kiedyś używano go jako pieczęci dlatego miał wyryty herb lub dany symbol.
Przy tym krótkim opracowaniu korzystałam z Wikipedii.

piątek, 10 czerwca 2011

Zrób to sama- czyli sklepy jubilerskie w natarciu



Wakacje się zaczynają a wraz z nimi szał ciał na letnią biżuterię. Oprócz co roku powracającej mody na etniczną biżuterię, morską biżuterię- z muszelek, pojawia się kilka fajnych akcentów do których dołączają wielkie firmy jubilerskie. Myślę tu o modzie na bransoletki typu Pandora i typu Charms. Do jednych już zachęcałam na blogu (Charmsy) , a do drugich pozachęcam dzisiaj. Cała biżuteria opiera się na zabawie tworzenia. I tyle. Zaspokaja naszą chęć zrobienia czegoś unikatowego, i trzeba tu dodać, że nie wymaga to wielkich zdolności manualnych. I dobrze, nie każdy musi ale każdy powinien mieć możliwość wyrażenia swojej kreatywności w odpowiedni sposób. I naczytałam się na forach internetowych zjadliwych komentarzy dotyczącej tej szczególnie oryginalnej biżuterii. Bo duńska firma Panora wymyśliła koraliki modułowe (z szerszym otworem) do nieskrępowanej zabawy w zamianę kolejności, wymianę koralików i inne równie zbereźne. Każdy koralik robią z niezwykłą precyzją i się cenią. Tak bardzo, że niektórzy nie mogą spać po nocach dopóki czegoś zjadliwego nie napiszą. A i tak jak świat światem nie ważne ile coś powinno kosztować ważne jest żeby wszyscy myśleli, że ma kosztować więcej. Ok abstrahując już od tematu wysokiej ceny, to koraliki modułowe robią furorę. Ja je widzę wszędzie!!!
U siebie na ręce też:P no co prawda żadne oryginały, ale i tak są fajne.

To jest baza, ja mam posrebrzaną bo to jednak tyko na wakacje więc nie ma co się wpuszczać w koszta:P, ale bardziej lubię tą:

I mamy od razy prezentację tego jak to powinno wyglądać. Czyli na bazę zakładamy koraliki. Można jeden a można :):):):):), po co się powstrzymywać.

i jak myślicie ile ja noszę:P
A tak jeszcze dodam, że koralików wybór jest przeogromny. Ja swoje wybrałam na allegro i jest z czego wybierać. Przede wszystkim każdy ma srebro 925 w środku. Mam dwa ładne agaty, trzy fajne koraliki ceramiczne, szkło weneckie, a i tak musiałam się powstrzymywać. Tym bardziej, że ceny są przystępne od 1 zł.

Planuję kupić jeszcze trochę bo siedzę w domu mam zapalenie krtani i nie mogę się odzywać i nikt do mnie nie mówi bo wszystkim jest głupio prowadzić monolog. Co za świat ja nie wiem. Ja bym mogła gadać i gadać jakby ktoś chciał tylko słuchać a tak muszę się rozweselać biżuterią. Ciężki mam los.

Bazylia

Siedzę w domku na tak zwanym da L4, pogoda kiepska, a ja mam zapalenie krtani więc siedzę w ciszy. Wczoraj miałam przełom w chorobie i dzisiaj już trochę lepiej. Siedzę i dłubię w kompie troszkę. I życiowo zajęta jestem niezmiernie, podczytuję co chwilę u kochanej Kury o dłubaniu w ognisku domowym- to znaczy o upiększaniu mieszkania tudzież domu. Mój domek jest już opakowany jak prezent, kładą tynk i inne, więc jeszcze czekam, ale już myślę i urządzam i myślę i urządzam. Wymyśliłam sobie, ze zacznę hodować zioła. A zaczęło się od mojego skąpstwa. Jednak co rogata to rogata dusza. Uwielbiam bazylię z pomidorkami. I zawsze kupowałam bazylię w małych doniczkach. Jednak nie zużywałam całej bazylii od razu i listki po woli niszczały. wpadłam wtedy na genialny pomysł, żeby od razu po kupieniu obrywać wszystkie listki, myć, ciąć, wkładać do słoiczka i zamrażać. Pomysł sprawdził się świetnie, ale dla mnie jednak za mało. I przesadziłam bazylię z małej doniczki do nowej dużej świeżo kupionej w supermarkecie za 2 zł. Postawiłam doniczkę na parapecie i to jeszcze od tej ciemnej strony budynku i gęsto podlewałam. Tak wyrosła bazylia gigant (no dobrze nie gigant ale i tak spora).

I dzięki opatrzności, nie zdążyłam poczytać na formach internetowych o hodowli bazylii, co zrobiłam później... Bo wszyscy piszą o tym, że bazylia i trudna w wychowywaniu i ciepełko lubi i poleć jej trzeba czyli wszystko czego ja nie zapewniam:) i tak mnie to bawi, że nawet wśród bazylii można znaleźć ekstrawaganta.

niedziela, 22 maja 2011

Noc w Muzeum- 14 maja, bo to normalne o tej porze

Normalnie o tej porze odwiedzam w ramach Nocy w Muzeum, Muzeum Bursztynu znajdujące się w Katowni w Gdańsku. Odwiedzam, z jednego kluczowego powodu, dla tej miłej Pani znajdującej się na zdjęciu. Co prawda nie mam dowodu, że ta jaszczurka zatopiona w bursztynie to Pani, ale jakoś tak automatycznie sobie ją zakodowałam jako formę żeńską.

Zdjęcie jest małe i trochę niewyraźne, bo sama jaszczurka znajduje się pod gruba szybą a i w samym pomieszczeniu raczej ciemno. Ale i tak nie mogę się napatrzyć na ten unikat w skali światowej. Biegnę jak szalona po schodach (krętych wąskich i stromych), żeby jak najdłużej się napatrzeć, nacieszyć oczy. W sumie jestem jedną z nielicznych, bo mała bryłka nie zwraca uwagi i nie wywołuje u innych takiej ekscytacji. No jaszczurka jak jaszczurka i w dodatku ma odcięty kawałek ogonka. A u mnie wywołuje ona jakieś szalone emocje. Bo wiecie co to oznacza, że ta jaszczurka żyła w świecie, którego już nie ma. Że musiała sobie siedzieć może na jakimś kamyczku i się wygrzewać i spadła na nią kropla żywicy i uśpiła ja na wieki. I przecież jakie są szanse, żeby coś takiego znaleźć?! A jednak się udało, i to jest właśnie zadziwiające.

Oczywiście w muzeum jest mnóstwo innych inkluzji w bursztynie, bardzo pięknych. Zdjęcia są zrobione przez szkło powiększające i przez grubą szybę, ale i tak mi się wydaje, że widać wszystko fantastycznie. Powyżej na zdjęciu kleszcz i masa innych zanieczyszczeń.

Tutaj gromada much, bo jak ginąć to tylko w wyborowym towarzystwie.

A tutaj jakiś ogromny owad, oczywiście nie pamiętam nazwy, ale widać go tak wyraźnie i nawet skrzydełka i trąbkę jego:)


Oczywiście oprócz mnie fascynujących owadów, jest mnóstwo inkluzji roślinnych. Jak w tej powyżej nie dość, że piękny liść to jeszcze pęcherzyk powietrza!

A tutaj cała masa roślin, porostów i innych.

Bursztyn z inkluzjami jest bardzo fascynujący, ale taki bez dodatkowych zawartości nie jest przecież jednolity. Kolory, faktury, wielkości. Każdy jest inny. A pewnie większość kojarzy ten kolor taki właśnie bursztynowy. Na tym zdjęciu można popatrzeć na przekrój kolorystyczny.

A te wielkie bryły są wielkości mojej głowy, a są i większe tylko w kadrze się nie zmieściły:P Jak te drzewa musiały produkować namiętnie tą żywicę.

A tutaj Jajko Faberge- Millenium, wykonanie na tysiąclecie miasta Gdańska. Złoto, szmaragdy, rubiny, bursztyn, emalia:) piękne.

Powyżej stare wyroby z bursztynu, widać, że kolor bursztynu jest bardziej czerwony, ponieważ bursztyn patynuje się (utlenia) z wiekiem. I stare wyroby nigdy nie są tak jasne i przejrzyste jak te dzisiejsze.

A dzisiejsze to już trochę inna technologia, inne wykonanie. Bursztyn już jest modyfikowany, nie tylko obrabiany fizycznie ale i chemicznie. co widać na załączonym zdjęciu.

Sztuka nowoczesna to również sztuka morska:P Taki squid na przykład:P niby taki egzotyczny a taki bursztynowy...

A tutaj na potwierdzenie, że nie tylko ja pcham się zobaczyć bursztyn:) kolejki jak za PRLu.

sobota, 23 kwietnia 2011

Życzenia

Z okazji świąt Wielkiej Nocy, życzę wszystkim życiowego odrodzenia, wiosenno- zielnonej energii, oraz najważniejszych pokarmów dla ducha i ciała. Na mazurka i żurka hej:)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Domowe sposoby czyszczenia biżuterii

Wiosna nam nastała i nawet tak zajęta osoba jak ja, myśli o wiosennych porządkach. Niemały wpływ na to mają również nadchodzące święta, które jakoś tak trudno przywitać z kurzem i brudem. To samo się tyczy biżuterii, o którą powinniśmy dbać nie tylko przed świętami ale też przez cały rok. Osoby, które noszą biżuterię często albo ciągle tą samą, zwracają uwagę na to, że szczególnie srebrna biżuteria ciemnieje. Jak zawsze przy takich okazjach można się nasłuchać zabobonów, że to niby jakaś choroba i srebro ją pokazuje, albo inne uroki. Nasłuchałam się również teorii jakoby srebro nie było srebrem a jedynie oszukanym srebrem, srebrem co tylko srebro udaje i tak dalej i tak dalej. A to w większości wypadków nie prawda. Każde srebro ściemnieje pod wpływem niekorzystnych dla niego warunków. Kto jest bez winy niech podniesie rękę! Kto ani razu nie założył najpierw srebrnego łańcuszka a następnie psikał po nim bez opamiętania perfumami! Kto nie założył kolczyków i nie używał później lakieru do włosów! Kto nie zdejmuje pierścionków i bransoletek podczas mycia rąk z użyciem mydła i naszej super chlorowanej wody! A właśnie basen i niezdejmowanie biżuterii! Nawet trzymanie biżuterii na wierzchu z dopływem światła i kurzu powoduje zmiany! Biżuteria po pewnym czasie może stracić swój połysk, zmienić barwę i pokryć się nalotem. Jest to normalny proces wywołany reakcją srebra na niekorzystne warunki. Należ do nich tlenek siarki zawarty w powietrzu, kurz, brud, tłuszcz itp.
I co należy robić? W sklepach, również internetowych jest mnóstwo gotowych preparatów do czyszczenia. Wszelkie emulsje i płyny są jednak dość inwazyjne i nie radzę ich często stosować. Trochę fajniejsze są te wszystkie szmatki, którymi się przeciera biżuterię. Sama mam takie i naprawdę działają. Kiedyś widziałam jak srebro czyści się pastą do polerowania samochodów (działało, ale to trochę hardcorowe jest). Poniżej bardziej wyważone sposoby na czyszczenie, kuchnia po tym Wam nie powinna wybuchnąć, powodzenia (dajcie znać co i jak:P):
1. Roztwór soli-kąpiel srebra w roztworze soli nie niszczy czyszczonej powierzchni.Do szklanego naczynia należy włożyć na dno dwie warstwy foli aluminiowej. Nie używać metalowych naczyń.Do naczynia należy wlać 1 litr wrzącej wody, rozpuścić w niej 5 łyżeczek soli kuchennej (wymieszać tak aby powstał roztwór nienasycony). Biżuterię umyć mydłem i ciepłą wodą i następnie włożyć do naczynia. Trzymać w zależności od stopnia zabrudzenia, może być nawet kilka godzin. Efekt będzie słabszy, jeżeli przedmiotów będzie za dużo. Można co jakiś czas wymienić folię na nową, osadza się na niej zanieczyszczenia z tlenku siarki. Po zakończeniu procesu, wyjąć obmyć wodą i wysuszyć.
2. Papka z popiołu papierosowego- ja jedna do palenia nie namawiam, jednakże można przygotować papkę z popiołu papierosowego z wodą. Już widzę jak podkradacie ten popiół. Następnie nałożyć przygotowaną masę na szczoteczkę do zębów i czyścić do uzyskania połysku. Następnie biżuteria powinna zostać spłukana pod bieżącą wodą.
3. A propo pasty do zębów to też jej można użyć do szorowania biżuterii z osadu, pamiętać o dokładnym spłukaniu:) acha i szczoteczka to raczej miękka:) a pasty żadnej nie będę reklamować, co tam macie pod ręką.
4.Sok z cebuli do biżuterii złotej- prawie jak do farbowania jajek:) ale należy posmarować sokiem ze świeżej cebuli a po kilku godzinach wypolerować biżuterię miękkim materiałem. Nigdy tego nie próbowałam ale jestem ciekawa efektów.
5.Soda i płatki mydlane do złota - to próbowałam, do sodę i płatki mydlane do cieplej wody i trochę potrzymać w tym biżuterię. Sody nie za dużo. Ale niestety trzeba polerować jakimś miękkim bawełnianym materiałem.
6. Acha tak można wykorzystać też proszek do pieczenia. Nakładamy go na wilgotną szmatkę i polerujemy, polerujemy aż się będzie świeciło... no jak co? A kto słyszał, ze jak Opinogóra po deszczu:P
7. Tak samo z sokiem z cytryny, coca colą, podobno z piana z białek. Wszystko to później należy spłukać i polerować np. flanelą.
8. Należy jednak powstrzymać się przed zabiegami jeżeli w biżuterii są kamienie czy to szlachetne czy mniej. One po takich zabiegach zmatowieją. Je najlepiej przemywać letnią wodą z odrobina mydła i delikatnie polerować flanelą czy bawełna. Dla diamentów można poświęcić nawet najlepszą bawełnianą bluzkę:P
Good Luck und auf Wiedersehen

niedziela, 13 marca 2011

Kolczyki z oczami

Lubimy kolczyki, które się na nas i na innych patrzą. Dlatego dzisiaj metodą chałupniczą wykonamy jedne.

Powyżej wszystkie dobra jakich potrzebujemy do wykonania kolczyków z oczami. Oczny koralik jak widać gotowy, można próbować wykonać podobny samemu... Oprócz koralika, szpili i czegoś do ciecia i zaginania przydałyby się bigle, żeby ten przypadkowy zestaw można było nazwać kolczykami.

Wsadzamy koralik na szpilkę że się tak brzydko wyrażę.

Przycinamy w odpowiednim dla nas miejscu.

I teraz zaczyna się akcja. Będziemy zaginać loopik.

chwytamy szczypcami (bociany) i wyginamy w jedną stronę.

Żeby wyglądało tak...

A następnie łapiemy szczypcami drut trochę bardziej u góry i wyginam w drugą stronę tak aby powstał haczyk.

Zakładamy na haczyk bigiel.

Szczypce się zbliżają, żeby drapieżnie zacisnąć haczyk (loopik).

Patrzy na Was gotowy kolczyk. Bójcie się:)

środa, 16 lutego 2011

II rocznica bloga

Wczoraj minęły właśnie dwa lata. Jak ten czas leci. Cieszę się, że przez dwa lata mogłam sukcesywnie zapełniać moją dziuplę pełną skarbów (internetową). Przyjemność z tworzenia bloga nadal jest w moich top 5 przyjemności życia, tylko czas skurczył się jakoś zabawnie.
Życiowe zmiany jakie właśnie przechodzę niekorzystnie odbijają się na zaangażowaniu w bloga, ale korzystnie odbijają się na moim życiu. Więc finalnie wszystko powinno się ładnie ułożyć i wpłynąć na mój spokój i kreatywność niezbędną do tworzenia ciekawych przedmiotów.

Blogowi życzę w następnym roku większego zaangażowania piszącego:)a i paradoksalnie nie życzę zbyt wielu zmian, bo zbyt dużo zmian tworzy chaos, a to nikomu teraz nie jest potrzebne:)

piątek, 7 stycznia 2011

Krok po kroku-kolczyki na podstawie

Dzisiaj małe krok po kroku tworzenie kolczyka z wykorzystaniem podstawy, już gotowej. Proste i genialne jak koło, z którego będziemy korzystać. Ja przygotowałam srebrne kulki, różnej wielkości, aby zamiast koloru dodać trochę faktury. Tradycyjnie przygotowujemy coś do ściskania oraz bigle.


Podstawę otwieram nakładam w odpowiedniej- wymyślonej przeze mnie kolejności.


Nakładam większy koralik i kontynuuję z mniejszymi.


Zostawiam trochę wolnego miejsca, żeby wcisnąć w zaciski na podstawie.


Zaciskam bardzo mocno, bo niestety te podstawy mają to do siebie, że jak się nie zaciśnie dobrze, końcówka może wyskoczyć.

Pozostało nam założenie bigla, ale po tej robocie jaką odwaliliśmy, to bułka z masłem...

I możemy się cieszyć gotowymi kolczykami.
Bon apettit