wtorek, 17 lutego 2009
Jak za karę to za karę...
Może dziwne się to wydać ale faktycznie na wszelkie zmartwienia najlepsza jest żmudna praca. Taką właśnie żmudną pracą było przygotowywanie tych sprężynek metodą wire wrapping. 4 godziny wyjęte z życia na rzecz tego naszyjnika spełniły swoje oczekiwania, wygląda tak jak miało w zamyśle a przy okazji tworzenia wymyślił mi się następny naszyjnik. Tak więc nie taka kara straszna jak ją malują (albo skręcają).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz