wtorek, 21 lipca 2009

Uroczyście

Po przyjeździe urlopowym zostałam od razu zaproszona na ślub przyjaciół i nawet 14 godzinna podróż pkp nie powstrzymała mnie od uczestniczenia w tym ważnym wydarzeniu. Specjalnie na tą okazję już tydzień wcześniej przygotowałam sobie naszyjnik. Tworząc go po nocach jak nie przymierzając Kopciuszek w końcu doszłam do perfekcji i uzyskałam formę taką jaką zakładałam. Fantastycznie się komponował z chabrową sukienką. Śluby są okazją do uświetnienia strojem całości więc wszyscy z całych sił starali się wypaść jak najlepiej. Przy okazji przesyłam najserdeczniejsze życzenia Młodej Parze.



Wracając do naszyjnika to jest ona bardzo prosty a zarazem skomplikowany jak to tylko kobieta potrafi wymyślić. Wiśniowe kulki karneolu z małymi srebrnymi kuleczkami na srebrnych gwoździach. Inspiracja przyszła nie wiadomo skąd, więc nie mam co opisywać. Chyba po prostu mając przed oczami sukienkę wiedziałam już co do niej potrzebuje.







Drugi naszyjnik stworzył się automatycznie. Tutaj po prostu chciałam wyeksponować srebrem piękne kamienie tektytu. Taki rodzaj naszyjnik aja nazywam basic. Czyli podstawowy, kolorystycznie pasującym do bardzo wielu rzeczy. Choć tutaj już faktura bardziej zobowiązuje, więc raczej nie do letniej sukienki w kwiatki, no chyba, że kwiaty byłyby czarno- białe. Ale oczywiście to kwestia gustu. I przyznam się szczerze, że największą radość z tworzenia daje fakt, ze sama mogę wybierać i komponować to co jest według mnie słuszne a pomijać to co słuszne nie jest. Nie zważając na gusta innych. Oczywiście tworząc coś na zamówienie dopasowuje swoją wizję do wizji zamawiającego. Ale jak tworzę dla siebie zawsze jest to zgodne z tym co mi się podoba. Szkoda, że nie umiem szyć ciuchów i nie czuje do tego jakiegoś specjalnego powołania bo czasami sobie myślę, że wtedy wizja byłaby kompletna. A tak to szukam rzeczy, które pasują do mojej biżuterii, albo tak jak w przypadku sukienki na wesele tworzę do gotowych rzeczy.



Patrząc na tektyt i te jego małe kratery przypomina mi się, że mieliśmy ostatnio rocznicę lądowania człowieka na księżycu.:) Pozdrawiam

3 komentarze:

  1. Twoja refleksja na temat szycia stuprocentowo zgadza się z moimi przemyśleniami. Ja szyć nie bardzo umiem, ale bardzo chciałabym nosić to, co gdzieś tam w głowie mi się rodzi. Ech - no, dlaczego ja nie umiem??? Wolę nie myśleć o tym, żeby się nauczyć bo na to już mi nie starczy ani czasu ani cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleksandrocholik23 lipca 2009 10:12

    Ja oczywiście miałam swoje próby w szyciu. Nie napisze jak się skończyły bo mogłyby to dzieci przeczytać:P Niby w teorii wiem jak i co działa a praktyka to odległa galaktyka:P że sobie tak zarymuję. Czekam niecierpliwie na Twojego posta nowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od jakiegoś czasu chcę coś napisać, ale kompletnie brak mi light motive'u. Jak się zbiorę to będzie - sama też czekam niecierpliwie, jak mnie najdzie :)))

    OdpowiedzUsuń