Byłam. Działo się wiele na ulicach Gdańska. Pomimo ulewnego deszczu, bardzo niskiej temperatury. Kolejki do muzeum. Ludzie czekający w deszczu, pod parasolami. Lekko zmarznięci. Dostać się było trudno, ale nie było to niemożliwe. Tegoroczny plan obejmował tylko jedno muzeum- Muzeum Bursztynu. Ustawiliśmy się z ekipą już przed 19. Weszliśmy jako 3 grupa do środka:) Całkiem nieźle. Eksponaty bursztynowe wynagrodziły długie oczekiwanie. Muzeum posiada sporą i bardzo ciekawą kolekcję inkluzji bursztynowych. Przede wszystkim mała jaszczurka, która jest ewenementem na skalę światową. Oraz inne takie jak muszki, pająki, wije itd uchwycone przez żywice podczas różnych czynności życiowych. Rozchodzący się po muzeum zapach żywicy oraz śpiew ptaków to nie wszystko, co na nas czekało. Fantastyczne okazy biżuterii z bursztynu dały mi inspirację na wiele lat. Po prawie 2 godzinnym szperaniu w muzeum wyszliśmy na miasto pełne zmokniętych acz uśmiechniętych ludzi. Wpływ na to mogły mieć otwarte wszędzie bary i kawiarnie:P Udało się nam dostać do Zielonej Bramy na wystawę Erotyk w Sztuce Polskiej, ale to raczej inna historia.
Zdjęcia zrobione są komórką wiec jakość ich nie jest najlepsza. Ale chyba coś widać, więc mimo wszystko załączam. Co mnie najbardziej interesowało to jakimi narzędziami bursztyn był obrabiany w dawnych czasach:) Bo wiecie, można to przełożyć na czasy współczesne na metodę chałupniczą dla własnego użytku. I oto pan prezentował właśnie takie techniki. Jeszce nie wszystko złapałam ale sukces już jest blisko.
Takie okazy również były, piękny, duży kufel do piwa, ale bez piwa:). Bursztyn przechowywany jest w specjalnych warunkach. Monitorowana jest wilgotność oraz temperatura. Te okazy są niezwykle cenne.
Jednym z wielu ciekawych obiektów, była rzeźba pod tytułem "Obcy" Nic dodać nic ująć. Rewelacja!!!
A nad nami ciemnie niebo i więzienna wieża. Teraz znajdują się tam piękne okazy, ale okazy znajdujące się wtedy, kiedy wieża spełniała swoje podstawowe funkcje nie były wcale takie piękne. Pewnie takie typy z pod ciemnej gwiazdy.
Ech fajnie było za rok też idziemy a co:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i ja jak zwykle w komentarzu chciałam napisać, że zazdroszczę tego Gdańska - nawet z deszczową pogodą, bo jak można takie rzeczy pooglądać to rewelacja.
OdpowiedzUsuńMyśmy się nigdzie z Połówkiem nie wybrali, bo Połówek ów - zamiast nocy muzeów - miał 'gorączkę sobotniej nocy' i do samego rana tylko zipał ciężkawo i gwizdał przez zatkany nos. Nie mam jednak na co narzekać, ponieważ - znając jego jakże uroczy dowcip - zaraz odpowiedziałby (patrząc na mnie wymownie), że noc muzeów to on ma codziennie.
Oj nie lubimy gorączek sobotniej nocy:P w takiej wersji. A z tym komentarzem, to wiesz na dwoje babka wróżyła:) W tym muzeum były takie eksponaty (kosztowne i olśniewające), że to chyba komplement.:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń