A jest do czego wracać. Bo jeszcze raz potwierdziła się teza postawiona na studiach, że za małe pieniądze, przy dużych chęciach można fajnie spędzić czas. Tak więc, wszystko to, co zaplanowaliśmy udało się zrealizować. Było ostre kajakowanie i przepyszne grillowanie. A najwięcej atrakcji przyniósł wypad na Wyspę Sobieszewską. Tak tak, mamy w Gdańsku wyspę. Kto wiedział, ręka do góry:)Wyspa jest nie duża z jednej strony odgrodzona Wisłą a z drugiej morzem zwanym dalej Bałtyckim. Może właśnie dlatego jest taka tajemnicza i można na niej spotkać wyjątkowo Tajemnicze postacie:P
Poznajcie moi mili raka:) Panie Raku proszę pomachać czułkami:) i grzecznie się przywitać.
A tak Pan Rak wygląda z boku, tak naprawdę znaleźliśmy go przypadkiem szukając ciekawych kawałków drewna i bursztynu wyrzuconych przez morze po sztormie. Oczywiście znaleziskiem się pochwalę później, jak drewno wyschnie. A dziwny stwór, bo wcale nie jesteśmy pewni czy to rak, no i co rak robi w bałtyckim morzu, został przez nas rzetelnie sfotografowany. Oraz wzbudził szaloną atrakcję wśród nadmorskich spacerowiczów.
Pooglądać raka przyszło nawet ufo z wydm. Bo tam we wszechświecie strasznie im się nudzi. Tacy zblazowani trochę, takiego raka to oni nie widzieli:)
Tak właśnie wygląda nasza wybrzeżowa rzeczywistość w piękny majówkowy dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz